Królewicz Nocy

Tekst napisany wspólnie z Nieocenioną Jun. 
Dziękuję


Leżąc w swoim szerokim, przepełnionym miękkimi poduchami łożu, Amariell nieprzerwanie wpatrywał się w okno, częściowo tylko przysłonięte ciężką zasłoną. Najmniejszy szmer sprawiał, że jego ciało spinało się, a on wytężał wszystkie zmysły, chcąc wyczuć swojego gościa i mając nadzieję, że to właśnie on. Tymczasem to ciągle kpił sobie z niego wiatr, który poruszając lekko firaną, wciskał się w każdą najmniejszą szczelinę, przypominając mu o oznakach obecności tego, którego tak uparcie wyczekiwał.
Młodzieniec nie był do tego przyzwyczajony. Do wyglądania za kimś, do poczucia, że to nie czas określony przez niego jest świętością. Był Królewiczem, a królewicze nie zwykli czekać.
Oblizał pełne wargi i mocno potarł o siebie jasnymi udami, skrytymi pod pierzyną. Ile to już dni minęło od czasu, gdy widzieli się po raz ostatni? Trzy? Cztery? Nie było to nawet ważne, bo cały ten okres był wypełniony jedynie nieznośnym oczekiwaniem, w mniemaniu Amariella, trwającym nieskończoność. Czytaj dalej