Till We Are Vol. 3 Ch.19

Kiedy powietrze przeciął ostatni huk wystrzału wszyscy zdawali się odetchnąć z ulgą. Już po chwili na komendę jednego z żołnierzy, flaga przykrywająca ciemną trumnę została zdjęta z jej wieka i tuż po tym rozległa się smutna melodia wygrywana przez trębacza.
Theo wsłuchując się w nią zerknął na siedzącego tuż obok Anthonego, który uparcie zaciskając usta wpatrywał się w wieko trumny, jakby naprawdę starał się sobie wmówić, że pod nim wcale nie spoczywa jego ojciec, a wszystko co się przed nimi się rozgrywało zupełnie nie było prawdą.
Brunet zacisnął mocno dłoń na palcach kochanka i schował mokre od łez oczy w jego ramieniu. W zasadzie też nie mógł w to uwierzyć. W końcu jeszcze nie tak dawno byli tutaj, a Patrick zabrał go na kolejną z przejażdżek po lesie i jak zwykle opowiadał mu o swojej rodzinie. Nie o służbie, którą mógłby się przecież chwalić, a o rodzinie, jakby to ona, a nie odznaczenia, była w jego życiu najważniejsza.
Wzdychając cicho, Theo uniósł spojrzenie na Anthonego i pogłaskał go kciukiem po wierzchu dłoni. Czytaj dalej

Till We Are Vol. 3 Ch.18

Anthony przebudził się słysząc poruszenie w sypialni. Uchylił jedną powiekę, a gdy zdał sobie sprawę z braku kochanka obok siebie, uniósł się na łokciach i rozejrzał po pomieszczeniu.
Gdy jego wzrok padł na uchylone drzwi od garderoby skrzywił się lekko i opadł zaraz na łóżko z cichym westchnieniem. Szybko jednak przetarł oczy pięściami i ziewnął przeciągle, napinając nieco plecy, po czym przewrócił się na brzuch. Gdy zerknął na zegar stojący na nocnej szafce skrzywił się jeszcze mocniej i wtulił się w poduszkę, która ciągle pachniała włosami Theo.
Dopiero po kilku chwilach usłyszał jak kochanek wychodzi po cichu z garderoby.
– Mmm… – zamruczał z krzywym uśmiechem – Nie powiesz mi chyba, że przesunęli wam zajęcia… – rzucił starając się by w jego głosie nie było czuć aż takiego wyrzutu. Naprawdę nie podobało mu się, że Theo nadal miał na głowie tyle spraw, ale nieważne ile razy z nim o tym rozmawiał lub ile razy się o to kłócili, ten wydawał się być tak niemożliwie uparty, że chyba musiałby zdarzyć się cud, by nieco przystopował. Czytaj dalej

Till We Are Vol. 3 Ch.17

Wiele godzin później Ethan obserwował jak ostatni techniczni wydziału śledczego zbierają swoje przyrządy do kuferków i walizek. Czuł się naprawdę podle mając świadomość, że to ponownie jego matka jest powodem stanu Keitha, który stał pośrodku całego tego bałaganu rozmawiając jeszcze z inspektorem policji.
Nie miał już nawet siły ani sumienia denerwować się na kochanka, że ten nie mówił mu nic o pogróżkach i anonimach, które dostawał od jakiegoś czasu, a które skrzętnie przed nim ukrywał. Teraz listy znajdowały się w papierowej torbie pod pachą przysadzistego mężczyzny, który notował coś na bloczku, wsłuchując się w słowa rzeźbiarza.
Keith tłumaczył mu coś zawzięcie, gestykulując żywo rękoma, a Ethan jęknął pod nosem i odwrócił się w kierunku kuchni.
Sam został już przesłuchany przez partnera inspektora, który ostatnio gdy Ethan go widział krążył po przedpokoju rozmawiając przez telefon.
Chłopak wszedłszy do pomieszczenia podniósł z ziemi czajnik. Jak się okazało ten nie był chyba połamany, więc postanowił spróbować zaparzyć im coś do picia. Czytaj dalej

Till We Are Vol. 3 Ch.16

Wpadając w zaułek, przecisnął się przy stojącej już w nim karetce i zatrzymał się w miejscu. Nie do końca chyba rejestrował to co widzi – jak sanitariusze pochylają się nad Keithem, jak zakładają na jego twarz maskę, a jeden wyciąga strzykawkę. Nie słyszał też niemal nic z tego co mówili, a po prostu obserwował ich poruszające się wargi.
Zaciskając dłoń na trzymanym inhalatorze, słyszał tylko szum w głowie. Przed oczyma migały mu światła karetki, co raz zalewając scenę przed nim innymi kolorami.
Jęknął chyba, widząc jak jeden z mężczyzn zupełnie przesłania sobą rzeźbiarza, co jeszcze bardziej wzbudziło w nim niepokój.
Przecież nie mógł go stracić, nie teraz, kiedy byli szczęśliwi, kiedy wszystko między nimi się wyjaśniło. Przecież zmienił się dla niego, przecież to wszystko było dla niego. Wszystko co teraz robił. Czytaj dalej

Till We Are Vol. 3 Ch.15

Keith widząc jak wyniośle Catherine Linwood odwraca się od Ethana, jęknął aż w duchu. Przeprosił towarzystwo i pochylił się do ucha Giny.
– Chyba jednak mamy problem. – szepnął  – Zaraz wrócę. – dodał.
Gina skinęła tylko głową i powiodła wzrokiem w kierunku, w którym ruszył Keith.
Kiedy rzeźbiarz doszedł do Ethana, położył mu lekko rękę na plecach i zaglądnął w jego twarz.
Obawiał się tego, co może wyniknąć ze spotkania chłopaka z rodzicami. Niby wiedział, bo Ethan mówił mu już nie raz, że nie ulegnie im, że absolutnie się od nich odciął. Jednak przez wzgląd na wspomnienia, on nie mógł być spokojny. Doskonale wiedział jak kobieta przez lata manipulowała synem i z jaką łatwością jej to przychodziło. Pamiętał też, że przestrzegał chłopaka, że wystarczy mały wybryk, coś co często robił w przeszłości i on zostawi go natychmiast. Czytaj dalej

Till We Are Vol. 3 Ch.14

Z szerokim uśmiechem przyklejonym do ust, Ethan przyglądał się stojącemu przed sztalugą mężczyźnie. Ten wyglądał na bardzo strapionego i szybko potarł czoło wierzchem dłoni, w której trzymał długi pędzel.
Od kiedy się pogodzili, chłopak wprost szalał ze szczęścia i pomimo tamtych przykrych słów i przykrej przeszłości, która między nimi była, udawało im się być ze sobą. Nie wracać do tamtego, tylko skupić się na teraz.
Większość wolnego czasu spędzał u Keitha, który ostatnio zamiast rzeźbić, malował w warsztacie pachnącym farbami olejnymi i terpentyną. Chłopak od początku wiedział o talencie mężczyzny, jednak był naprawdę zaskoczony gdy obejrzał jego prace z czasów studiów. Domyślał się, że mężczyzna miał już duże doświadczenie, ale i tak, widząc go przy sztaludze niemożliwie się podniecał. Może i to było szczeniackie, ale strasznie kręciło go to, że jego facet miał taką artystyczną duszę, że był tak manualnie uzdolniony, i to nie tylko jeżeli chodziło o rzeźbienie czy malowanie. Czytaj dalej

Till We Are Vol. 3 Ch.13

Po zejściu z bloku operacyjnego, pierwszym co zrobił było sprawdzenie telefonu.
Nie widząc jednak ani jednego sygnału ze strony Jake’a usiadł ciężko na krześle i przetarł twarz ręką.
Cholera, tak bardzo za nim tęsknił, jednak kochanek od dwóch już dni milczał jak zaklęty.
Dan nie posunął się jeszcze do tego, by pojechać do niego osobiście, ale o ile się nie mylił, dzisiaj Jake miał nockę w klubie, więc po prostu tam pojedzie. Nie pozwoli mu od tak sobie się od niego odciąć, w końcu kochał go tak bardzo. O ile jeszcze wczoraj, dał mu dzień na ochłonięcie, uważając, że będzie to dobrym wyjściem, dzisiaj od rana nagrał mu już kilka wiadomości, wysłał parę smsów, nawet już nie zwracając uwagi na to, że może być w ten sposób męczący. Czytaj dalej