‚Popołudniowe słońce zalało klasę pomarańczowym blaskiem. Wiatr ciepłymi podmuchami wzbijał w powietrze drobinki kurzu, które wraz z owocami dmuchawców rosnących na trawniku pod budynkiem, fruwały po pomieszczeniu.
Julian złożył głowę na skrzyżowanych ramionach i odetchnął ciężko. Zaraz jednak uśmiechnął się lekko, patrząc na zalaną światłem tablicę, na której nadal błyszczały równe, krągłe litery zapisane przez polonistkę. Lubił te chwile.
Lubił ciepły, pełen słońca maj.’