Till We Are – Bezsenność w Seattle

Po kolejnym zerknięciu w stronę tablicy, na której wyświetlano rozkład przylotów samolotów, Keith pokręcił głową zrezygnowany. Kiedy spojrzał na zegarek skrzywił się jedynie mocniej i przetarł oczy palcami, zdając sobie sprawę, że mija już kolejna godzina, o którą przełożono przylot samolotu, na który czekał już od  bez mała trzech godzin.
Zakręcił w dłoni trzymaną tabliczką i kiedy jego spojrzenie zatrzymało się na czarnym napisie „PANICZ LINWOOD”, odetchnął głęboko. W sumie o tej porze to mu ta tabliczka nawet nie będzie potrzebna. I tak był niemal jedyną osobą oczekującą na samolot z Miami.
Z perspektywy czasu dochodził do wniosku, że głupi byli przenosząc się do Seattle. Przecież z Miami byłoby bliżej. I Ethanowi i jemu do siebie. Cholera, przynajmniej tak byliby blisko, pomyślał nieco gorzko i odchylił się na oparcie krzesełka. Czasami w  takich chwilach myślał sobie, że przecież nie musieli się wynosić z Denver. Przecież i tak Catherine nie zaszkodziłaby już Ethanowi. Może dlatego, że przez ubiegłe miesiące więcej czasu spędzał na tym swoim Haiti, a nie z nim? Całkiem więc było prawdopodobne, że z chwilą jego wyjazdu i sama kobieta by im odpuściła. Przestałaby wydzwaniać, grozić i uprzykrzać im życie.
Gorycz jaką czuł była naprawdę ogromna, ale ostatecznie tego przecież chciał. Ethana Linwooda, ze wszystkim co ze sobą niósł ten związek. To nic, że na odległość, to nic, że oparty na seksie. Jakoś ten czas leciał i tylko czasami Keith dochodził do wniosku, że inaczej sobie wyobrażał ich życie. Nowe życie w Seattle.
Cieszył się, że Ethan znalazł coś, co chciał robić w życiu, coś, co dawało mu satysfakcję, ale skłamałby, gdyby zaprzeczył, że wolał by Ethan spełniał się tutaj, na miejscu, a nie gdzieś tam bez niego. W miejscu oddalonym o kilka godzin lotu samolotem. Taki związek był męczący, nawet jeżeli Keith starał się jak dawniej poświęcać pracy.
Ale czy to nie było śmieszne, że niespełna miesiąc po przeprowadzce, Ethan ot tak stwierdził, że ponownie wylatuje na Haiti? Że jest tam potrzebny, że go kocha, ale związek nie polega na wyrzeczeniach, i że on w ten sposób właśnie chce się spełniać? To brzmiało jak kpina, ale po raz któryś już z kolei uświadamiało Keitha, że Ethan naprawdę niewiele się zmienił. Że nadal był egoistą, nadal patrzył tylko na siebie. To było naprawdę wykurzające.
A jeszcze bardziej wkurzało go to, że kochał tego chłopaka. Że mógł się na niego złościć i myśleć to wszystko, ale ostatecznie i tak mu ulegał. I tak czekał jak pies na jego powrót, a gdy rozmawiali czuł niemal fizyczną przyjemność, mogąc jedynie słuchać jego opowieści. To też go wkurzało. To, że był taki naiwny i zaślepiony Linwoodem.
Tylko, że tak naprawdę będąc z nim czuł się samotny, a ostatnie pięć miesięcy było dla niego wyjątkowo ciężkie. Czy nie mieli żyć tu razem? Czy naprawdę Ethan nie mógł iść na żaden kompromis? Zawsze musiał postawić na swoim, a on sam zawsze mu ulegał. W chwilach słabości nie był przekonany, czy podoba mu się taki układ.
Już dawno postanowił, że gdy Ethan wróci, to powie mu wprost, że albo on, albo to jebane Haiti. Albo Ethan zostaje i spełnia się tutaj jak tylko sobie zamarzy, albo on wraca do Denver. Do starego życia, do ich dawnego mieszkanka. Czy dla chłopaka istniała jakaś różnica, dokąd będzie wracał na te dwa czy trzy miesiące? Raczej nie, a on widział różnicę. W Denver miał swoich klientów, kilkoro znajomych, z którymi czuł się dobrze. Był już chyba stary, skoro tak tęsknił do tamtych śmieci, pomimo tego, że nie mógł narzekać na swoje nowe życie w Seattle. Nadal przecież rzeźbił, nawiązał też jakieś tam znajomości, ale złość na chłopaka przyćmiewała wszystko.
Kiedy usłyszał zapowiedź płynącą z głośników, uniósł się z krzesełka z ulgą. Nie tak chciał powitać Ethana. Przecież naprawdę się za nim stęsknił.
Wolnym krokiem ruszył w kierunku hali przylotów, przed którą miał czekać na kochanka.
Kiedy był już na miejscu, zdał sobie sprawę z tego, że prócz niego na samolot oczekuje jeszcze jeden mężczyzna, zaciekle bujający wózkiem, w którym kwiliło niemowlę.
– Takiego spóźnienia jeszcze nie było – zaśmiał się do niego i przegarnął czarne włosy dłonią. – Razem z Maddie nie możemy się już doczekać – dodał i zaraz pochylił się do wózka.
Keith skinął mu głową i uśmiechnął się uprzejmie. Nie wiedząc jednak, co miałby powiedzieć tylko westchnął i skupił wzrok na wyjściu. W końcu też uniósł tabliczkę z nazwiskiem chłopaka na wysokość brzucha i przygryzł lekko wargę, wsłuchując się w słowa mężczyzny wypowiadane do gaworzącej dziewczynki.
Po kilku kolejnych minutach uśmiechnął się szczerze, kiedy jego wzrok spoczął na twarzy Ethana.
– Keith! – zawołał już z daleka chłopak i niemal biegiem ruszył w jego stronę. W końcu zatrzymał się przy nim i choć rzeźbiarz miał plan by trzymać go w napięciu dłużej i nawet wrócić do domu grając w ich grę, w której nie znali się tylko pieprzyli, szybko objął go mocno i wtulił twarz w jego szyję.
– Noooo! Aleś się stęsknił – zaśmiał się nieco chrapliwie Ethan, jakby sam nie ściskał go kurczowo.
– Pewnie, a ty nie? – dopytał Keith składając kilka pojedynczych buziaków na jego opalonej szyi.
– Też… też, Keith – westchnął chłopak i zaraz odsunął się od niego.
Jego błękitne oczy błyszczały mocno, a w spojrzeniu odbijała się realna tęsknota i radość, przez co rzeźbiarzowi natychmiast przeszedł cały żal i gniew. Nie mógł być zły, kiedy widział to wytęsknione, rozkochane spojrzenie.
Nie przejmując się niczym w końcu pochylił się do jego warg i ucałował czule, wsuwając dłoń na szyję chłopaka. Kiedy oderwał się od jego ust przestudiował spojrzeniem jego twarz. Ta znowu się zmieniła. Mocniejsza, brązowa opalenizna ładnie podkreślała kolor jego oczu, kilka nowych małych blizn i piegów, dodawały mu tylko uroku. I wszystko nagle stało się tak cudowne.
Cholera, nie mogłoby zawsze tak być, pomyślał Keith i ponownie mocno wtulił się w ciało kochanka.
– No już… już! – zaśmiał się głośno Ethan. – Wracajmy do domu, co? – rzucił, wyplątując się z jego ramion. Kiedy zerknął na tabliczkę wybuchł ponownie śmiechem i przygryzł wargi. – Się popisałeś! – dodał i zaraz zarzucił na ramię upuszczony wcześniej plecak.
– No raczej – westchnął rzeźbiarz, odebrał mu bagaż i przewiesił sobie przez ramię. – Wszyscy muszą wiedzieć na jak ważną osobistość czekałem – dodał, a Ethan szybko złapał go za rękę i splótł z nim palce.
– Pewnie! Cholera, w końcu jestem – zawołał, jakby sam tak bardzo, bardzo nie chciał wyjeżdżać.
– No, w końcu. A jak podróż?
– Całkiem w porządku. Choć moją klasą leciały jeszcze tylko dwie osoby, a z Denver to już wcale. Sam byłem – zaśmiał się ściekając mocniej jego dłoń.
Keith pokiwał głową ze zrozumieniem i zerknął na niego czule.
– A jak było na Haiti? – dopytał – Opłacało się lecieć?
– Pewnie! Keith, zawsze się opłaca. Tyle zrobiliśmy! – dodał, a mężczyzna pokiwał głową. Ethan relacjonował te prace podczas ich rozmów telefonicznych, więc wiedział mniej więcej co u chłopaka działo się przez te miesiące.
Z lekkim uśmiechem objął go w końcu ramieniem i przycisnął do siebie. Nareszcie miał przy sobie wszystko, co posiadał, całe swoje szczęście i nieszczęście w jednej osobie.

Kiedy po godzinie podróży przez pogrążone w nocy miasto dotarli do niewielkiego domku w  Eastlake, Ethan nadal opowiadał z ożywieniem o pobycie na Haiti. Keith oczywiście słuchał starając się nie denerwować, kiedy chłopak używał słów „następnym razem, jak pojedziemy…”. To według niego było naprawdę okrutne, jakby Ethan nie dostrzegał, jak bardzo nie podobają mu się te jego plany. Plany, które ułożył dla nich, uwzględniając w nich tylko swoje pragnienia. Czy to było coś nowego?
W końcu zatrzymali się przed niewielkim drewnianym domkiem, a Ethan, kiedy tylko wyskoczył z auta, roześmiał się głośno i zaciągnął chłodnym powietrzem niosącym za sobą zapach rzeki.
– No nareszcie w domu! – zawołał i obejrzał się na niego. Szybko też obszedł samochód i nim Ethan zdołał wysiąść i wyjąć z tylnego siedzenia jego plecak, szybko złapał go za rękę i pociągnął w stronę drzwi. – Nie ociągaj się, Keith! – zawołał kiedy stanęli pod drzwiami. – Otwieraj – niemal rozkazał i posłał mu wygłodniałe spojrzenie.
Rzeźbiarz zaśmiał się pod nosem i powoli sięgnął po klucze do kieszeni.
– Aż tak…?
– Przez pięć miesięcy nie miałem niczego w… sobie. Raczej nie mogę się już doczekać – powiedział nieco zduszonym głosem i wbił wzrok w jego dłoń. Kiedy mężczyzna wsunął klucz w zamek szybko odepchnął jego rękę i sam go przekręcił, po czym wyrwał i zaraz wpadł do środka, ciągnąc za sobą kochanka.
– Ale ty jesteś… – mruknął i szybko zatrzasnął za nimi drzwi, a klucze upuścił na podłogę.
– Jaki? – szepnął Keith i jęknął zaskoczony, gdy chłopak pchnął go na drzwi i szybko opadł przed nim na kolana.
Niecierpliwymi dłońmi zaczął rozpinać mu spodnie co raz masując przeciągle jego uda.
– No wiesz – mruknął z dołu i posłał mu nieco wyniosłą, a zarazem obrażoną minkę. – Pięć miesięcy bez seksu, a ty nadal każesz mi czekać – sapnął i ściągnął w dół jego ubranie.
Mężczyzna odetchnął tylko zaskoczony i zaraz sięgnął do jego wzburzonych włosów dłonią.
– Aż tak jesteś niecierpliwy, że nawet nie masz czasu mnie pocałować? – zapytał i zacisnął mocno palce. Kiedy pociągnął chłopaka ku górze, ten aż jęknął głośno i płaczliwie.
– Mam… mam…! – dopadł do jego warg i wcałował się w nie mocno. – Tęskniłeś? Powiedz….!
– Wcale – rzucił zimno Keith i posłał mu wyniosłe spojrzenie. – Miałbym tęsknić za byle suką? – dopytał z krzywym uśmieszkiem, a Ethan spłonił się na policzkach i pokiwał głową.
– Masz rację… – szepnął, a mężczyzna potrząsnął nim mocniej, odciągając go od swoich warg.
– Jak miałeś do mnie mówić…?
– Panie… ma pan rację… – poprawił się chłopak wpatrując się w niego szczerze.
Keith skinął głową i przyciągnął do siebie.
– Oczywiście, że mam – rzucił tylko i zaraz odepchnął go mocno.
Chłopak zatoczył się aż na ścianę przedpokoju i kiedy uniósł ku niemu spojrzenie, mężczyzna był pewien, że jedną z pierwszych rzeczy, za która tęsknił było właśnie to. Zresztą, może i tak samo było z nim?
Jednym ruchem podciągnął do góry spodnie i podszedł do chłopaka. Kiedy ścisnął mocno jego ramię, Ethan pisnął, a on szybko pociągnął go w kierunku ciemnego salonu. Nie zapalając światła przeszedł z nim do kanapy i pchnął go na nią.
– No! Dalej! – warknął stając nad nim. – Rozbieraj się! – rozkazał i ze świstem wyjął ze szlufek pasek.
Ten spojrzał na niego z dołu i przełknął ciężko ślinę, spoglądając krótko na skórzany pasek, który Keith ściskał w dłoni.
– Długo mam jeszcze czekać? – syknął mężczyzna i złapał go boleśnie za brodę.
Ethan pokręcił szybko głową i uniósł się na chwilę, by zrzucić z pleców koszulkę i ściągnąć do dołu spodnie.
– Bokserski zostaw – usłyszał i posłusznie skinął głową. Zaraz odrzucił na bok spodnie i skarpetki i spojrzał podniecony na kochanka.
Rzeźbiarz już po chwili zajął miejsce na kanapie i spojrzał na niego wyczekująco.
– No?! – pogonił go tym nieprzyjemnym tonem, a Ethan szybko opadł na kolana i pochylił głowę. – Byłeś bardzo, bardzo niegrzeczny – zaczął Keith, a on odetchnął głęboko. – Tak długo musiałem czekać, aż łaskawie wrócisz do swojej nory – usłyszał i oblizał niespokojnie wargi. – Prawda?
Chłopak pokiwał głową i przygarbił się lekko, a widząc jak sztywny już członek wypycha mu bokserki westchnął płaczliwie.
– Za-zasłużyłem na karę – szepnął szybko i spojrzał na kochanka prosząco. Niemal od razu spuścił wzrok, wiedząc, że nie może sobie pozwalać na zbyt wiele. – Proszę… proszę mnie ukarać – szepnął, słysząc jak ogłuszająco wali mu serce.
Cholera! Naprawdę się stęsknił. Chciał już go tak mocno, tak bardzo! Ale i ta gra była kusząca, niemożliwie podniecająca po tylu miesiącach rozłąki.
– Tak? – zamruczał Keith i poklepał go pretensjonalnie po policzku. – Jaką chcesz karę? – zapytał wibrującym głosem.
Ethan przygryzł wargę i pokiwał głową ponownie.
– Jakąkolwiek…
– Jaką?!
– Bolesną… bolesną, panie – westchnął i poczuł lekkie rumieńce wstępujące na jego policzki.
Widząc ten wyraz twarzy Ethana, Keith oblizał się lubieżnie i pokręcił głową. Wiedział, że chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy jaki jest w tej chwili podniecający.
– Kładź się – syknął i odchylił się lekko do tyłu, by kochanek mógł wsunąć się na jego uda.
Kiedy już ułożył się na nich z wypiętymi do góry pośladkami, Keith sięgnął do nich i pomasował je mocnymi ruchami. – Jak bardzo bolesną? – dopytał, a Ethan jęknął cicho.
– Najbardziej, panie.
Rzeźbiarz odetchnął ciężej i złapał za materiał bokserek opinających pośladki chłopaka. Pociągnął go mocno do góry, tak by czerwone pasmo materiału wpiło się między połóweczki Ethana. Zrobił to na tyle szybko i mocno, że ten aż pisnął zaskoczony, a czując jak uciskany jest jego penis i jądra zadrżał jeszcze mocniej.
– Masz być cicho! – rzucił Keith i naciągając bokserki jedną ręką drugą zacisnął na jego połóweczkach.
– Do- dobrze…! – zaczął Ethan, lecz niemal w tej samej chwili poczuł mocne uderzenie. Kiedy jego odgłos rozniósł się po salonie, wcisnął pięść w usta, by zahamować kolejny głośny jęk.
Wszystkie swoje zmysły skupiał na rękach kochanka, które masowały i poklepywały jego pośladki i uda. Czuł na swoim biodrze wzwód mężczyzny i nie mógł już się doczekać aż po tylu miesiącach poczuje go w sobie.
Dopiero gdy Keith splunął na jego pośladki, pozwolił sobie na głośne westchnienie.
Starszy mężczyzna upchnął materiał między jego pośladkami i rozsmarował ślinę na jego skórze sięgnął po leżący na siedzeniu obok pasek.
– I jak? Gotowy? – zaśmiał się nisko i przesunął paskiem po udzie chłopaka. Jego ciało zadrżało mocno, i Ethan ze świstem wypuścił z płuc powietrze. – Ethan… – zaczął takim tonem, że leżący na jego udach chłopak, zakręcił się niespokojnie. – Ilu zaliczyłeś na tym jebanym Haiti? – zapytał zimnym tonem, a chłopak podparł się dłońmi o podłogę i sapnął ciężko, czując jak zaczyna go boleć brzuch i żebra.
– Ilu?! – huknął na niego kochanek, a on sam poczuł jak ten zamachuje się ręką.
– Ża… żadnego, panie – szepnął drżąco i zacisnął mocno oczy. Odetchnął z  ulgą kiedy zamiast silnego uderzenia poczuł ciepłą, silną dłoń masującą jego pośladek.
– Grzeczny… – zamruczał rzeźbiarz i poklepał go lekko po udzie. – A teraz, powiedz mi, zawszona dziwko, ile miesięcy cię nie było? – rzucił tak zimnym tonem, że ponownie po ciele chłopaka przebiegł dreszcz. Zacisnął jednak usta i jęknął zduszenie. Nagle poczuł mocne szarpnięcie za biodra.
– Wypnij się! – warknął Keith, a on na tyle na ile dał radę wypiął mocniej pośladki. – Ile miesięcy cię nie było? – dopytał rzeźbiarz – Ile?!
– Pa-panie… proszę… – wydusił trzęsąc sią cały choć oczywiście, czekał na te uderzenia.
– Ile?!
– P-pięć… – sapnął w końcu już czując gorące łzy stające mu w oczach.
Usłyszał nad sobą głośne westchnienie, a kochanek ponownie splunął na jego pośladki i rozsmarował na nich ślinę.
– Licz – rozkazał jeszcze, a Ethan napiął mocno uda.
Chwilę mu zajęło nim zdołał coś wydusić przez gardło zaciśnięte przez podekscytowanie.
– Ra-az… – sapnął i zacisnął zęby, kiedy na jego mokrą skórę padło pierwsze silne uderzenie paskiem.
Odetchnął głęboko i zawiercił się niespokojnie. – D-dwa… – westchnął i zdusił głośny jęk za zaciśniętymi zębami.
Po tym uderzeniu Keith rozmasował jego zaczerwienioną skórę i sam odetchnął głębiej.
– Dalej – burknął.
– Trzy… – rzucił na wydechu chłopak, a on zamachnął się jeszcze mocniej niż poprzednio. Wraz z tym uderzeniem z gardła jego kochanka wydarł się zduszony szloch.
– Pa-anie… proszę… – zapłakał odchylając się do tyłu i łapiąc się mocno jego uda.
– Dalej! – rozkazał jednak starając się być naprawdę bezwzględnym. Wiedział, że będzie miał jeszcze czas by wycałować te czerwone pręgi.
– Cz-tery – zapłakał Ethan łamiącym się głosem i ponownie pisnął przy kolejnym uderzeniu. – Pię-ć – jęknął po kilku głębokich oddechach i po ostatnim, najsilniejszym razie, opadł bezwładnie na jego uda.
Keith rozmasował jego skórę, a mając wrażenie, że chłopak się rozluźnia ścianął ją mocno palcami, a drugą dłonią złapał za włosy kochanka by odchylić do tyłu jego głowę.
– No?! Liczymy dalej! – dodał pewnym tonem, a Ethan aż obejrzał się na niego z miną wyrażającą maksimum zaskoczenia.
– Ale…
– Ile telefonów ode mnie zignorowałeś? – zapytał Keith, a on jęknął płaczliwe.
– Nie… już nigdy.. przysięgam – rzucił żywo, a rzeźbiarz posłał mu sceptyczne spojrzenie. – Obiecuję… panie… – jęknął chłopak, a kiedy  mężczyzna zluzował uścisk na jego ciele zsunął się szybko z jego ud i uklęknął przy nim. Pomimo pulsującego bólu pośladków szybko sięgnął do dłoni rzeźbiarza i przesunął ją do swoich ust, by ucałować niemal z namaszczeniem.
– Proszę… – szepnął i spojrzał na niego tym mokrym spojrzeniem.
Keith mierzył go chwilę wzrokiem aż w końcu odłożył na bok pasek. Po chwili uniósł się i szybko złapał Ethana za kark. Pchnął go na kanapę i wcisnął biodra między jego pośladki.
– O co prosisz? – sapnął wybijając na nim mocny rytm.
Chłopak jęknął i sięgnął dłonią do jego biodra.
– O pana… – wyjęczał cały czerwony na buzi.
Kilka chwil Keith obijał się o jego pośladki aż w końcu odsunął się od niego i obciągnął bokserki na jego ciele, tylko po to by zaraz złapać za nie mocno palcami i napiąć. Kiedy pochylił się do jego pośladków poczuł, jak ciało kochanka sztywnieje i napina się mocniej. Uderzył go kilka razy i zaraz złapał zębami za cienki materiał.  Po kilku próbach udało mu się lekko go przedrzeć, aż w końcu sięgnął ku nim palcami i rozdarł większą dziurkę.
Słysząc odgłos dartego materiału, Ethan sapnął podniecony i obejrzał się na kochanka.
– Tak… – westchnął drżąco i sięgnął do jego włosów. Tak jak się spodziewał, Keith odtrącił jego dłoń i posłał mu jedynie pociemniałe spojrzenie. – Och… cholera! – jęknął głośno Ethan kiedy poczuł jak sięga do jego dziurki językiem i drażni ją jego czubkiem.
Dawno już nie czuł tej przyjemności, a kiedy do wilgotnego języka dołączyły palce, wypiął się tylko mocniej, ochoczo nadstawiając się do jego rąk. Nie czekał długo, aż palce wślizgnęły się do jego wnętrza i nieco boleśnie zaczęły go rozciągać.
– Ta-ak… Nhmm! Tak… – wzdychał cicho, rozkoszując się tymi nieco bolesnymi pieszczotami.
Nie cieszył się nimi jednak długo, bo już po chwili Keith wycofał się i splunął kilka razy na jego szparkę.
Drżąc z podniecenia, Ethan zaciskał zęby i powieki oczekując tylko jednego. I już po paru sekundach poczuł jak o jego otartą nico i pulsującą dziurkę ociera się wilgotny czubek grubej męskości.
Zasyczał przez zęby i odchylił głowę na kark.
Niemal w tym samym momencie poczuł jak silna dłoń przygważdża go za szyję do siedzenia kanapy.
– Nastaw się! – warknął na niego kochanek, a on wypiął się tak mocno jak tylko mógł. Z głośnym jękiem przyjmował powoli wsuwający się w niego członek.
– Boli…! – jęknął płaczliwie, lecz jak się spodziewał to wcale nie wzruszyło Keitha, który sukcesywnie wciskał się w niego odbierając mu dech w piersiach. Nieco zamglonym spojrzeniem Ethan przesunął po obiciu kanapy i poczuł jak stróżka śliny upływa mu z ust.
– Zamknij się! – huknął na niego kochanek i docisnął jego twarz do tapicerki. Kiedy dobił się do jego końca, zastygł na chwilę i ponownie splunął na swoje palce. Kiedy przeniósł ślinę w miejsce gdzie łączyły się jego ciała, zamruczał nisko i zafalował lekko biodrami.
Czując to, chłopak nabrał powietrza w płuca i zatrząsnął się z podniecenia.
– Pa-anie…! Keeeeith…! – wyjęczał i podrzucił lekko biodrami.
Od razu poczuł jak silne pchnięcie ponownie pozbawia go tchu, a twardy kutas wbija go w kanapę.
– Cicho! – warknął rzeźbiarz, a on zaskamlał i pokiwał posłusznie głową.
Mimo obietnicy jęczał głośno z każdym mocnym pchnięciem, a kiedy już przywykł do tej bolesnej przyjemności, sam zaczął podrzucać biodrami.
Przez jakiś czas nie słyszał nic prócz swojego łomoczącego serca i chrapliwych oddechów, lecz kiedy dotarł do niego dźwięk z jakim Keith wybijał rytm na jego pośladkach niemal spuścił się od razu. Uwielbiał to z jaką pasją kochanek go pieprzył. Był pewien, że nigdy nie znudzi mu się coś takiego.
– Proszę… mnie dotkn-ąć… – jęknął kiedy ruchy kochanka stały się naprawdę chaotyczne. Nie liczył na wysłuchanie swoich próśb. Wiedział, że nie zasłużył.
Jednak niedługo potem mężczyzna wyszedł z niego i po odgłosach poznał, że dotyka się niecierpliwie tuż na skraju orgazmu. W końcu Ethan poczuł ciężkie krople spadające na jego pośladki. Tak bardzo żałował, że nadal miał na sobie bieliznę, bo o wiele przyjemniej było, gdy czuł nasienie kochanka bezpośrednio na rozpalonej po uderzeniach skórze.
Nasłuchując, otarł się policzkiem o siedzenie kanapy. Nie mógł nacieszyć się płytkimi oddechami Keitha i jego westchnieniami, które jako jedyne świadczyły o tym jak było mu dobrze.
Już po chwili mężczyzna opadł na jego plecy i sięgnął wargami do jego ucha. Bez słowa zaczął je pieścić, a ręką w końcu sięgnął do penisa chłopaka, który sam już znalazł drogę za krepujące go ubranie.
– Och… Ke-ith… – westchnął Ethan i otarł się poślakami o nadal sztywnego penisa mężczyzny.
Kiedy poczuł jak szorstka i nieco wilgotna dłoń obejmuje ciasno jego penisa od razu zaczął wbijać się w nią w szaleńczym tempie.
– Zachowujesz się jak suka – szepnął mu do ucha  kochanek, a on zaskamlał głośno.
– Bo nią jestem! –  przekręcił głowę, by sięgnąć do warg Kietha. Mocny pocałunek wbił go bardziej w kanapę. Zamroczyło go na chwilę, kiedy z głośnym jękiem doszedł na podłogę i tapicerkę kanapy.
Rzeźbiarz nie pozwolił mu na głębszy oddech i nadal penetrował językiem jego usta, nie dając mu nawet okazji na wyznanie jak bardzo tęsknił i jak szalenie się cieszy, że w końcu jest tu – w jego ramionach, pod jego dużym ciałem.
– Kocham cię – usłyszał tylko i jęknął uśmiechając się błogo do tych słów. – I nie myśl, że znowu pozwolę ci wyjechać, słyszysz? – szepnął jeszcze Keith, a on pokiwał głową bezmyślnie.
Przecież nawet by już nie chciał, pomyślał nieskładnie, wsłuchując się w kolejne słowa kochanka.

3 uwagi do wpisu “Till We Are – Bezsenność w Seattle

  1. Witam,
    o tak naprawdę piękny tekst, Ethan ponownie wyjechał na Haiti a później tak gorąco…
    Dużo weny życzę Tobie…
    Pozdrawiam serdecznie

  2. Awwww *.* za nimi to sie teskniło! Ethan jak zwykle musiał nadrobić, by dostać to co lubi najbardziej xD choć mógłby broić mniej bądź bliżej xD ale! Brawa dla niego, nie puścił się na tym wyjeździe jak zrobił to za pierwszym razem xD jakiś progres jest xD no i wyznanie miłosne <3 mniam, mniam

    1. Ethan nie może żyć, jak nie nabroi. Poza tym, no wiadomo, że musiał jakoś zasłużyć. xDD
      I ktoby pomyślał, że nawet się nie puścił. Głupi, może dostałby mocniej. xDDD Nie no, żartuję. Chłopak się stara. C:

Dodaj komentarz